Witam:)
Czas okołosylwestrowy pozwala mi na zabranie głosu w sprawie pewnych napojów zawierających ducha (a może chucha?) rozweselającego. Osobiście polecam
Grog rozpustnego marynarza.

„Pół litra wody zagotować z 2-3 ziarenkami ziela angielskiego, 6-8 ziarnami pieprzu, 10 goździkami, dodać kawałek cynamonu, trochę skórki z cytryny i sok z całej cytryny oraz pół kilo cukru. Po zagotowaniu wlać 3 litry białego wina, 1 litr koniaku, zaraz zagotować, ale uwaga, żeby nie wykipiało! Ustawić na stole (pod ręką), zdjąć przykrywkę, unoszącą się parę zapalić i natychmiast przykryć. Na tym uroczysty obrzęd gotowania grogu się kończy. A jeśli ktoś ci powie, że masz dodać wanilii, to mu daj w pysk”.

Powyższy grog warzył Szwejk swojemu feldkuratowi i nadporucznikowi. Tylko uprzedzam, żeby nie zmieniać koniaku na spirytus, bo grog zamieni się w dziką bestię, której trzecia literatka położy pokotem najtęższego... oczko


  PRZEJDŹ NA FORUM