Głupota rozumiana filozoficznie, nie potocznie – to po prostu odwrotność mądrości?
GŁUPOTA DEFINICJA GŁUPOTY
    SQ6CALIGULA pisze:

    DEFINICJA GŁUPOTY



    Oj, głupota jest trudno definiowalna. Jak większość pojęć oczywistych na oko.

    Ale czymże jest?!… Pffff…

    Bo głupotą popisują się zarówno ludzie prości jak i intelektualiści. Ludzie niewykształceni oraz profesorowie. Do czego odnieść tą głupotę, żeby to miało sens?

    Nie jest głupotą czegoś nie wiedzieć, nie jest głupotą czegoś nie rozumieć - ale głupotą jest upierać się przy błędach, lekceważąc inne zdania.

    Głupota to upór w przecenianiu swojej wiedzy i inteligencji.

    Albo - upór w swojej niewiedzy i braku chęci zrozumienia.

    Bo przecież nie brak wiedzy.
    Iluż to prostych, niewykształconych ludzi potrafi być mądrych jak mało kto, a iluż inteligentów z wykształcenia popisuje się głupotą koncertowo.
    Gdzie miałaby być ta granica wiedzy która rozdzielała by mądrych i głupich? Czy naprawdę trzeba wiedzieć jak się nazywa największe miasto w kraju, by nie być głupim? Jeśli to człowiekowi do niczego niepotrzebne, to na cholerę mu ta wiedza?

    A brak wiedzy, która akurat jest potrzebna!?
    No proszę - jeśli ktoś pracuje jako elektryk, a nie wie, że dotykanie językiem przewodów to nie jest najlepszy sposób na badanie obecności napięcia - to można nazwać go głupim.
    Czy elektryk ma prawo nie wiedzieć jak działa prawo Ohma?… Lekarz, ekspedient ma prawo nie wiedzieć. Elektryk już nie. Więc tak - jest głupi!

    Brak inteligencji - czyli niski IQ...?
    Inteligencja to umiejętność kojarzenia wiedzy z rzeczywistością, umiejętność kojarzenia odległych pojęć itp.
    Ale przecież znam inteligentnych ludzi, którzy są normalnie głupi! No znam.
    Jak się lepiej przyjrzeć - to wynika to z tego, że zbyt wierzą w swoją inteligencję. Ta miłość własna sprawia, że ślepną i głuchną na inne racje.
    Nie jest głupim ten, kto nie rozumie - ale to wie. Głupim za to jest taki, co nieprzytomnie upiera się, że jest mądry - niezależnie od stopnia własnej inteligencji. Taki rzeczywiście przestaje rozumieć ludzi i rzeczy.

    Jeszcze tylko dla formalności pytanie: czy głupotą można nazwać upośledzenia umysłowe wszelkiego poziomu - od trudności w nauce do upośledzeń głębokich?
    I znów odpowiedź wydaje mi się prosta - nie upośledzenie jest głupotą, a nie przyjmowanie tego do wiadomości. Nad upośledzeniem można rozpostrzeć parasol miłosierdzia dopóki upośledzony nie uprze się kierować sprawami, którymi kierować nie powinien.

    Do głupoty dochodzi, kiedy ktoś swoją wiedzę (i inteligencję) uznaje za wystarczającą - pomimo różnych sygnałów, że jest ona zbyt mała.

    Jeszcze jedno: czy za głupiego można uznać kogoś, kto kieruje się bardzo uproszczonymi opiniami - zasłyszanymi gdzieś w życiu?
    I tu jestem na tak. Faktycznie, jest wiele odmian głupoty wynikającej z różnych zasłyszanych zabobonów albo mądrości wymyślonych zapewne przez idiotę.

    I tak pod koniec zauważam drobny paradoks - ludzie, którzy łatwo posądzają innych o głupotę, często popisują się własną głupotą.
    Nie rozumiejąc - oceniają, przeceniając własną mądrość i bezmyślnie wydają wyroki.


    Nie wyobrażam sobie, że człowiek mądry może uznać za głupie jakieś zdanie, zjawisko, zachowanie, choćby na oko niedorzeczne - bez zrozumienia jego sensu.
    Nawet głupota ma swoją logikę. Dopóki się nie wie wystarczająco dużo - nie można o niczym powiedzieć, że jest głupie - bo może być w tym ukryta mądrość - tylko jeszcze nie wiemy na czym ona polega.

    Szkoda, że tak wielu ludzi przypisuje innym głupotę nie podejmując najmniejszego wysiłku, żeby ich zrozumieć!
    Najwięcej pomówień o głupotę zawsze będzie w dyskusji między dwoma głupcami.







































Widzę że w dobrej formie przeżyliście towarzyszu nagły i niespodziewany atak kosmitów.pan zielony


  PRZEJDŹ NA FORUM