Czy można pęknąć ze śmiechu jak się szczyl babki badylarki sam podkłada
„Moim synem nie jestem- to fakt - gówno nie fakt
    SP95094KA pisze:






    Już na samym początku powieści wkraczamy wraz z głównym bohaterem (narracja prowadzona jest w pierwszej osobie) w świat utopijnej przyszłości. Opis „nowego wspaniałego świata” tak samo oszałamia czytelnika, jak astronautę, który po ponad stu latach wraca na Ziemię z wyprawy w kosmos. Opisy dworca i metropolii utopijnej przyszłości przyprawiają o zawrót głowy. Ferie barw, rozwiązania architektoniczne, które zdają się przeczyć prawom fizyki, niezwykłe przezroczyste pojazdy i dziwnie ubrani ludzie – wszystko to sprawia, że czujemy się jak troglodyci, którzy nagle znaleźliby się w centrum dużego miasta XXI wieku. Świat przyszłości osacza i przytłacza astronautę i czytelnik czuje to samo. Obcość oraz fantastyczność otoczenia i zagubienie w nim mieszają się z zachwytem. Tak zaczyna się ta wizjonerska powieść Lema z 1960 r.

    Kluczowym pojęciem nowego społeczeństwa jest „betryzacja”, której poddani są wszyscy ludzie (i większe zwierzęta) na planecie. Zabieg ten, wykonywany każdemu w dzieciństwie, sprawia, że ludzie z jednej strony są niezdolni do przemocy i agresji, a z drugiej nie są w stanie podjąć jakiegokolwiek ryzyka i ambitnego wyzwania. Dlatego w trakcie książki zaczynamy rozumieć, że utopia zobrazowana w książce, ten dobrostan jakby prosto z pesymistycznych przewidywań Witkacego, to jednak dystopia, bo – jak mówią sami astronauci pamiętający czasy sprzed ponad wieku – człowiek już nie jest człowiekiem. I jest to bardzo ciekawa myśl tej powieści. Jakby Lem stawiał tezę, że człowiek bez swojej ciemnej strony, bez agresji, przemocy, grzechu, nie jest w pełni człowiekiem. Że o człowieczeństwie nie decyduje tylko zdolność do czynienia rzeczy dobrych i szlachetnych, ale właśnie możliwość zadawania bólu i sprawiania zła.

    Lem nie byłby Lemem, gdyby w Powrocie z gwiazd nie przewidział (trafnie!) różnych technicznych i społecznych tendencji. Dla przykładu związki damsko-męskie w świecie powieści trwają góra osiem lat i łatwiej o kilka partnerek, niż o jedną stałą. Rozwody świata przyszłości są banalnie szybkie, a rozwiązłość obyczajów jest normą. Stanisław Lem przewidział też potęgę mediów i telewizji (oraz telewizory zajmujące całą powierzchnię ściany), a także czytniki e-booków (nazwał je optonami) oraz samosterujące się pojazdy.

    W miarę lektury widzimy, że zagubienie i osamotnienie naszego bohatera rośnie. Okazuje się, że jego heroiczna wyprawa ku gwiazdom nikogo nie interesuje, że była niepotrzebnym aktem spowodowanym przez ambicje, których ludzkość już nie ma. Astronauta unika ludzi, a jeśli ma romans (Powrót z gwiazd ma mocno rozwinięty wątek damsko-męski) to zostaje wręcz wykorzystany jako ciekawostka.

    W końcu jednak to miłość godzi go z nową rzeczywistością, ale jest to miłość niemoralna – główny bohater powieści uwodzi i odbiera żonę (czy też partnerkę) współlokatorowi wynajętej przez siebie willi. Co zastanawiające, niemoralność całej sytuacji nie jest w powieści uwypuklona, ale i tak sytuacja jest dramatyczna. Nasz bohater nawet próbuje targnąć się na swoje życie i do końca nie wie, czy wybranka jego serca godzi się na niego z powodu uczuć, czy obawy o życie jego samego i jej byłego partnera. Wątki miłosne rzadko występują w książkach Lema, jeśli jednak już są obecne (i potraktowane serio), jak ma to miejsce w Powrocie z gwiazd, nadają im głębi psychologicznej. Przykładem tego może być też Solaris. Trudno jednak powiedzieć, że Powrót z gwiazd to romans i że miłość jest tu głównym tematem. Chwilami ma się wrażenie, że ta książka jest za krótka, że wiele ważnych spraw zostało tu jedynie poruszonych i dobrze byłoby, gdyby były rozwinięte i pogłębione – na przykład na przestrzeni kilku tomów. Ale może właśnie to jest zaleta tej powieści science-fiction, że nie jest ona „przegadana”. Język (także język dialogów) jest zwięzły i stawia raczej na domysł niż nadmiar wypowiedzi. Wiele jest zawarte między słowami, dlatego warto pamiętać, że w przypadku Powrotu z gwiazd nie to jest najważniejsze, że Lem 50 lat temu przewidział to czy tamto, że pokazał zagrożenia ludzkości dążącej do dobrobytu czy że wskazał na trudności wynikające z sytuacji, kiedy astronauta po dziesiątkach lat wraca na Ziemię i ma trudności z zaadoptowaniem się do nowych warunków kulturowych. Właśnie nie to decyduje o tym, że Powrót z gwiazd warto czytać, ale to, że jest to książka świetnie napisana pod względem literackim, że pochłania się ją jednym tchem i że rozbudza wyobraźnię tak jak każda dobra powieść powinna. Ta powieść niejako przy okazji przemyca wiele problemów filozoficznych, kulturowych, socjologicznych, technologicznych, ale jest przede wszystkim tym, czym dobra literatura powinna być – daje radość pasjonującej lektury.


    Wszyscy czytamy dzieciom

    Czytanka polecana babci badylarce - aby synkowi - wnukowi poczytała

    Poczytaj mi mamo

    Synek mamy nie ma, bo o niej nie wspomina - babcia go wykluła No babcia badylarka
    To nich mu babka zamiast mamy i taty poczyta

    za czytankę łap


    A czytali synkowi książkę "Król Maciuś Pierwszy" Bardzo pouczająca czytanką
    Albo wierszyk"

    Murzynek bambo w Afryce mieszka
    Czarną ma skórę ten nasz koleżka
    .....
    .....


    Jak się umyjesz przed spaniem - to ci zapodam cały wierszyk na dobranoc

    A może cosik o sierotce Marysi













Do kogo to piszesz?


  PRZEJDŹ NA FORUM