New Digital Mode FT-8 Ham Radio Digital Mode for the Fast & Furious!
Może nie dla wściekłych jednak
    white.culson pisze:



    white.culson pisze:


    Mariusz będzie siedział cicho, bo go solidnie przemielili i każdego co się tu odzywa, choćby
    wywijał takie numery jak „AKA sraka“ - bo tak go nazywa. To każdego takiego będzie tolerował, aby za wszelką cenę mieć to swoje forum aktywne.


    No widzisz Stasiu.. wreszcie wiemy czemu Łoba ciebie tak długo tu tolerował...

    A teraz jak już nie bardzo możesz swawolić, to i Mariusz sie twoim wrogiem okazał..

    Stach, ja tobie powiem jedno... ty sie miotasz.. miotasz w swoich przypuszczeniach.. nie.. w swoim przekonaniu 'kto jest kto'.. a jak się kiedyś dowiesz 'kto jest kto', to się tak zdziwisz.. oj zdziwisz się Stach.. i juz ci to zdziwienie zostanie...

    Leć po lak


    cyt.
    No widzisz Stasiu.. wreszcie wiemy czemu Łoba ciebie tak długo tu tolerował...
    koniec cyt.
    Stasiu, to ja jestem dla najbliższych moich, dla koleżanek i kolegów.

    cyt.
    A teraz jak już nie bardzo możesz swawolić, to i Mariusz sie twoim wrogiem okazał..
    koniec cyt.
    Nooo! To trafiłeś mnie w piętę. To był mój czuły punkt i umieram!

    cyt.
    Stach, ja tobie powiem jedno... ty sie miotasz.. miotasz w swoich przypuszczeniach.. nie.. w swoim przekonaniu 'kto jest kto'.. a jak się kiedyś dowiesz 'kto jest kto', to się tak zdziwisz.. oj zdziwisz się Stach.. i juz ci to zdziwienie zostanie...
    koniec cyt.
    Tak, tak - miotam się aby się dowiedzieć - chuj jest chuj HI

    Opowiem ci pewną historię.
    A właściwie dwie historyjki.

    Parę lat temu nagle mnie tak zmogło że ledwo się na tapczan wczołgałem, nie miałem już siły aby ciśnieniomierz założyć i ciśnienie zmierzyć, nie miałem nawet siły aby zadzwonić po karetkę pogotowia. Był to akurat długi weekend, taki jak ten teraz. Rodzina cała pojechała w góry, ja zrezygnowałem z wyjazdu, bo się niedobrze czułem.
    Tak więc lezałem i z trudem, ale docierało do mnie, że to są moję ostatnie chwile.
    Nie odczuwałem żadnej paniki, praktycznie nic nie odczuwałem, nawet mnie nie dziwiło że tak się umiera. Co jakiś czas, nie potrafię określić jaki czas, lekko się wybudzałem z tego letargu, chyba za sprawą mojego pieska, chyba domagał się picia, wody. Zatraciłem poczucie czasu, nie potrafiłem ani wtedy, ani tym bardziej teraz, określić jak długo tak leżałem, czy mijał dzień, czy może noc.
    W końcu jednak obudziłem się zajebiście zamroczony i zajebiście słaby. Prawdopodobnie pomógł mi jakoś mój piesek z tym wybudzeniem. Zwlekłem się z tapczanu i z trudem na czworakach doczołgałem się do pojemnika na wodę, i nalałem pieskowi wody z butelki, która zawsze przy tym pojemniku stoi.
    Po jakimś czasie siły mi jakoś zaczęły wracać, tak mi się zdawało.
    Miałem zdemontowaną stackowaną antenę „J“ na pasmo 2 metry, postanowiłem wyjść na podwórko i zabrać się za tą antenę. Kiedy tylko wylazłem przed chałupę, walnęło mną na glebę. Normalnie to by sasiedzi zareagowali, niestety, też na majówce byli. Już było ciemno, na czworaka wczołgałem się do chałupy, nalałem pieskowi wody, zmierzyłem ciśnienie - tragedia! Byłem jednak tak oszołomiony, że nie przyszło mi do głowy aby pogotowie ratunkowe wzywać.
    I tak jakoś przetrwałem do końca majówki. Rodzina wróciła, byli zaskoczeni mym wyglądem, wezwali karetkę i dowieziono mnie na oddział kardiologiczny. Po badaniach, okazało się że miałem „przebyty zawał“ i spędziłem 11 dni na oddziale kardiologii.

    Opowiadanie nr 2
    Rano, wstałem z łóżka, poszedłem do łazienki, aby się umyć, ogolić, wypróżnić.
    Nagle na koniec golenia, zacząłem się dusić i zrobiłem przysiad, szybko jak mi się wydawało, przemieściłem się na czworakach na mój tapczan. Wykonałem telefon po karetkę pogotowia i powiadomiłem żonę, że wezwałem pogotowie.
    Okazało się że dostałem częstoskurczu komorowego i migotania przedsionków.
    Akcja serca - 260/min
    W szpitalu wprowadzono mnie do spiączki farmakologicznej i zastosowano kardiowersję.
    Już na sali, widziałem trzy białe postacie, zapytałem ich czy jest ich troje, czy może „troje w jednym“ Potem przez okno widziałem trzy malutkie gałązeczki. Potem była noc i spałem. Rano mnie obudzili do porannej toalety. Za tym samym oknem zobaczyłe dorodne drzewo z wieloma konarami i gałęziami. Tak więc ledwo żyjąc, widziałem tylko trzy gałązeczki.
    Kardiolog zrobił mi UKG pokręcił z dezaprobatą głową i powiedział - ma pan bardzo uszkodzone serce - wydolność serca, frakcja wyrzutowa w porywach 25%

    Ani za pierwszym razem niczego się nie bałem, był to trzeci z kolei zawał serca.
    Ani ten drugi raz, który opisuję, nie bałem się, nawet mi to do głowy nie przychodziło aby się bać. Miałem świadomość że to może być mój koniec, dlatego zanim mi wsztrzyknieto dożylnie preparat, aby spowodować śpiączkę farmakologiczną, zdążyłem zapytać:
    będę jeszcze słyszał Hawaje, Polinezję, Nową Kaledonię? Bardzo byli zdziwieni tym pytaniem. Dopiero po wybudzeniu i kiedy doszedłem jako tako do siebie, było to powodem do komentowania, włącznie z tym widzeniem trzech białych postaci - bo trzy białe postacie były realne - to był ordynator oddziału i dwoje kardiologów.

    Strach, wahadełka, nagły ból i uderzenie energi 25 J w dno serca, kolejny ból i tak aż do zejścia - wymysł - jak cię nazwać?
    Umierałem kilka razy. Naprawdę umierałem! Nigdy nie doznawałem żadnego strachu. Nie dlatego, że jestem taki kozak. Nie zdążysz się ani zdziwić, ani przestraszyć. Miałem potężyn ból 4 grudnia w 2000 roku około godz 9 rano, ból za mostkiem, to był pierwszy zawał serca.
    W szpitalu do którego mnie przewieźli nie miałem najmniejszych szans na przeżycie. Miałem szczęście,że akurat było miejsce w ŚCChS w Zabrzu i tam nie uratowali, zrobili koronorografię, wszczepili stent w naczynie wieńcowe, przed tym naczynie „balonikowali“ aby je udrożnić. Pierwszy zawał - tak faktycznie - ból nie do zniesienia, potem już bólu nie czułem, ból i niedotlenienie spowodowało zablokowanie możliwości odczuwania bólu.

    Nawet zadziałanie defibrylatora i uderzenie energii 25 J w dno serca - to nie jest typowy ból.
    Jest to doznanie jedyne, swego rodzaju, z niesamowitymi „wodotryskami“ Ale nie jest to bolesne, jako tako, prędzej się zesrasz z kosmicznego odlotu - TAK ODLOTU - niż odczujesz ból.
    Daruj sobie wahadełka, popierdółki, traktowanie mnie jak niekumatego ułoma, odpowiedzialnego za chlew na tym forum, przypisywanie mi najniższych instynktów, którymi tu operuję na zabój.
    Teraz, kiedy większość wpisów została pokasowana bezpowrotnie, kiedy wszyscy normalni, dawno tu dali nogę, kiedy wielu ma do Mariusza poważne pretensje. To teraz ten główny winowajca, który narobił na tym forum gnoju, nadal robi gnój, nigdy nie wybaczy Mariuszowi upokorzeń, które gnojowi się słusznie należały.

    I na koniec aby jasność była!
    Nie interesuje mnie kim jesteś
    Możesz być wywrocowy ciul
    możesz być malcolm
    możesz być Alfem z kosmosu
    Możesz być glistą
    Mnie to nie interesuje - to tobie się wydaje, że ja się MIOTAM i chcę wiedzieć kto ty jesteś?
    Ty możesz być nawet Mariusz Łoba - ani mnie ziębi, ani grzeje.
    Obiecałem dzielnicowemu że się tu nie będę udzielał. Nie było to pod żadną presją ze strony dzielnicowego, przyszedł i przy świadku powiedział, kto na mnie do niego doniósł, kto wykonał telefon do niego.
    Wytłumaczył to co ja dawno wiedziałem, on żadnego dochodzenia nie prowadził, ten dzielnicowy. I takie sprawy mogą być z powództwa cywilnego.
    Dzielnicowy przyszedł i oznamił że przyszedł bo mają taki prikaz aby z mieszkańcami swej dzielnicy mieć najlepsze kontakty, przyszedł bo zna mnie od lat. Nie jest to chyba dziwne, że dzielnicowy zna ludzi ze swej dzielnicy. Nie miał ten dzielnicowy żadnych obiekcji w stosunku do mnie. Był jedynie zdziwiony, że nie jestem krótkofalowcem i udzielam się na forach krótkofalarskich. Tak mu to zostało zapodane w donosie na mnie. Kiedy mu pokazałem od którego roku jestem członkiem PZK i po wytłumaczeniu pewnych dodatkowych spraw, wstał i wobec mnie i świadka powiedział: dałem się wkręcić!

    Moim błędem było to, że na to zasrane forum w ogóle zawitałem.
    Drugim błędem było to, że po pierwszych bezpośrednich napaściach na mnie - nie dałem dyla z tego zasranego forum.
    Niestety - Mariusz trzymał mnie jak diabeł grzeszną duszę. Nie skasował mojego konta. Prosiłem wielokrotnie o to. Może gdybym poprosił chwilowego admina, z którym miałem bardzo dobre relacje, to konto by zostało skasowane.
    Ba ! Mariusz wielokrotnie mnie namawiał abym został!
    Dlaczego nie uciekłem jak Mariuszowi ukręcili powróz na kark? Jak go lżyli, wdeptywali w glebę? Nigdy nie opuściłem nikogo, kogo flekują - NIGDY Byłe z tego znany i jestem z tego znany do dzisiaj.
    Ty nie masz takiej siły sprawczej, aby mnie wkurwić, przestraszyć, wywabić kiedy zechcesz, podbechtać do twoich dziecinnych gierek. Jeśli tego nie zrozumiesz, nie rozumiesz, sam jesteś powodem gnoju na tym forum!

    Bełtem w gardło


    Ps


    Jak się kiedykolwiek wyzwolisz z twoich kompletnie błędnych przekonań - napisz na Berdyczów HI

    Tym razem odpisuję - bo wylazło z ciebie - pomimo wszystko, kawałeczek człowieka.
    Gdybyś mnie bez dania racji, od pierwszego twego postu nie atakował - to by i takiego gnoju nie było.
    Przemyśl
    Po co, na co, w jakim celu, tak mnie atakowałeś? Zgwałciłem ci kogoś z najbliższej rodziny???



Stasiek, Stasiu... czy ty na prawde myślisz że ktoś czyta te elaboraty?
I jeszcze PS...? lol


  PRZEJDŹ NA FORUM