Szamanka z Pogwizdowa źródłem postępu na Śląsku
higiena osobista
    Banshee pisze:


    Niestety, postęp ma swą cenę, każdy Ślunzok teraz ma hodowlę robactwa na własnym ciele, w pościeli
    (nie zmieniajo latamy)i gdzie się da.. dlatego na Ślunsku tak cuchnie, oj cuchnie heeeejjj, nawet
    hamarajtem malujo, żeby nie cuchło, a dalej cuchnie.


Niestety coś w tym jest. My Polacy, też mamy wiele "za uszami" w sprawach higieny, jednak zdobywając kolejne
"stopnie wtajemniczenia", po prostu stosujemy je, natomiast Ślązacy jedynie szczycą się ich posiadaniem.
Przykładowo: najbardziej cuchnący Ślązak, którego poznałem, miał wszystkie środki ku temu, by pozbyć się
brudu, a nawet dużo więcej. Miał pralkę automatyczną i Franię, dwa liczniki na wodę (domową i ogrodową),
dwa bojlery (grzany z CO i elektryczny) i przy tym "dubeltowym" stanie posiadania czuć go było na dwa metry...
Po prostu on z tego wszystkiego nie korzystał, miał to po to, żeby np. móc móc powiedzieć "jo mom dwa bojlery!",
gdy mu się jakiś Polak zwierzył, że mu grzałka wysiadła w bojlerze i przez kilka dni nie będzie miał ciepłej wody...
Niestety Ślązacy w pojęciu higieny osobistej skupili się na antyperspirancie i perfumie zamiast: mydle, szczotce
(te ich wiecznie czarne pazury!) i gąbce, tudzież proszku do prania.

P.S.

On w Polskim proszku nie wypierze, bo tylko te z Rajchu są takie "richtig", ale tamte oszczędza, więc woli wcale
lub prawie wcale nie prać. I do tych zakutych łbów nie można trafić oczywistymi argumentami. Gdy im tłumaczysz, że
za 25zł w Biedrze kupi sobie 6kG proszku "E" w którym będzie mógł przez miesiące prać bieliznę po jednym użyciu, a
resztę ciuchów po np. tygodniowym, to nie uzna tego za wartościową informację. Woli czekać aż na święta "uja z Rajchu"
przywiezie mu jakiś "prawdziwy" Persil, którego i tak będzie żałował, bo przecież musi mu wystarczyć do kolejnej wizyty
wujka. W rezultacie łazi cały czas w brudnych ciuchach i urojonym przekonaniu wyższości nad piorącymi w tym, co można
kupić w naszych sklepach. Zrozumienie tego mnie przerasta...

P.S. 2

Młodsze pokolenie Ślązaków się już z tych myślowych obcęgów wyłamuje, lecz nadal je w nim "widać słychać i czuć'.
To jest zresztą kolejny problem Ślązaków - nie pozwalają dzieciom na to, by byli od nich lepsi pod jakimkolwiek
względem. Jednak to już temat na zupełnie odrębną pogawędkę...


  PRZEJDŹ NA FORUM