Polityka historyczna oraz lokalna tożsamość we Wrocławiu po roku 1989
Uwagi końcowe


Założyliśmy, że na podstawie wypowiedzi przedstawicieli świata polityki, kultury i gospodarki ukażemy współczesne samookreślenie się wrocławskiego społeczeństwa. Interesował nas przy tym okres, którego początkiem był przełomowy rok 1989.
Jeżeli w okresie komunistycznym istniała – jeśli w ogóle – tylko negatywna identyfikacja z byłym niemieckim miastem, to akurat demokratyzacja przyniosła tej zachodniopolskiej metropolii pozytywne impulsy i to nie tylko w sektorze gospodarczym, chociaż i ten aspekt odegrał ważną rolę. Według naszych spostrzeżeń najważniejszym czynnikiem okazała się być jednak historia, która stworzyła podstawę do budowy lokalnej tożsamości wrocławian. Poprzez odnalezienie historycznych, wielokulturowych śladów, udało się społeczeństwu miasta zbudować pozytywny stosunek do ich małej ojczyzny i jej przeszłości. Wyrastająca z tego duma, którą podkreślali nasi rozmówcy, mogła wynikać również z faktu, iż wielokulturowość i europeizacja są w dzisiejszych czasach nie tylko modne, ale świadczą również o postępie. Wolna od jakichkolwiek spekulacji wydaje się jednak być rola politycznych elit w poszukiwaniach tożsamości wrocławian, zwłaszcza że zostały nam przedstawione zainicjowane w tym celu projekty i to, jak przebiegała (legalna) instrumentalizacja historii.
Jeżeli można wierzyć naszym źródłom, to większość wrocławian jest dziś otwarta, tolerancyjna, dumna ze swojego pochodzenia oraz z wielokulturowej (również niemieckiej) spuścizny miasta. Jednakże ideał ten opisują ludzie, którzy działają publicznie i którym zależy na rozpowszechnianiu pozytywnego obrazu miasta. Miejscami odnosiliśmy wrażenie, jakby prezentowano i zachwalano nam jakiś produkt, szczególnie wiceprezydent Obremski mówił wyłącznie o urynkowieniu Wrocławia i miejskiej konkurencji w regionalnym wymiarze. Tworzenie europejskiego i wielokulturowego obrazu miasta da się z pewnością w dużej mierze wytłumaczyć gospodarczą kalkulacją, której celem jest pozyskanie zagranicznych inwestorów - wydaje się mianowicie, że w „europejskim“ mieście atmosfera dla zagranicznych firm jest bardziej przyjazna. Nie mogliśmy się dowiedzieć co o takim urynkowieniu ich miasta sądzą sami wrocławianie, lecz gospodarczy rozkwit podoba się najprawdopodobniej również i im. Niezależnie od tego można przypuszczać, iż rozpoczęta europeizacja i otwarcie się Wrocławia wywołuje również i negatywne odczucia, niektórzy czują się przez to nawet zagrożeni. W Polsce, która dopiero 15 lat temu uzyskała pełną suwerenność, takie rozmyślania wydają się być uzasadnione. To, że istnieje szerokie i kontrowersyjne spektrum różnych poglądów dotyczących obchodzenia się z przeszłością, potwierdzają wyniki pracy innych grup. Z akceptacją i zgodą na zmienione postrzeganie historii mieszają się stare stereotypy, żale oraz rozgoryczenie, które wynikają z własnego doświadczenia oraz utartych wyobrażeń. Nawet jeżeli takie ekstremalne pozycje znajdują się w miejszości, to jednak nie do końca wiadomo co sądzi większość. W każdym razie jest wątpliwe, że wszystkim podoba się nowy wizerunek miasta. Być może większość społeczeństwa odnosi się do tego tematu raczej neutralnie lub obojętnie, a serdecznie przyjmuje tylko poszczególne projekty. Jednoznaczne twierdzenie naszych rozmówców, że we Wrocławiu ma się do czynienia przeważnie z lokalnie partiotyczną społecznością miejską, wymaga empirycznych badań. Czy wrocławianie widzą siebie samych tak, jak ich opisali nasi respondenci? A przede wszystkim, ile tolerancji i otwartości jest rzeczywiście okazywane obcokrajowcom lub też niepolskiej części historii Wrocławia?
To czy propagowany w wywiadach harmonijny i bezkonfliktowy obraz wrocławian istnieje w rzeczywistości, czy też pojawiają się na nim rysy, zastrzeżone jest dla dalszych badań oraz kolejnych artykułów niniejszej publikacji.


  PRZEJDŹ NA FORUM