Jak to sluchacz z Rybnika licencje krotkofalowca zrobil. Wieczny podsluchiwacz.
pitu pitu za kadziel zlapal ale licencji nie zrobi
Jak to drzewiej bywało w klubie jak Stasio terminował na swl :

Stacha od zawsze (a to znaczy jeszcze sprzed powstania PZK) interesowało płynne strojenie radia i zdobycie dokumentu z pieczątką ,którym mógłby chwalić się wszystkim co wiedzy nie posiadają. W klubie stało demobilowe radio z mnóstwem regulatorów i przełączników ,którym to radiem Stach był otumaniony bo działało na niego jak ołtarz przy komunii świętej. Toteż przy każdej wizycie w klubie znęcał się nad tym odbiornikiem usiłując coś usłyszeć co zawsze zakańczało się porażką. Stach słyszał tylko piski i zgrzyty gałek a sprzęt nadawał się do ponownej regulacji ustawień przez operatora ,który nieszczęściem był po nim w kolejności.
Suma sumarum szef klubu wkurzył się w końcu na STacha i zabronił dotykać radia.

Towarzystwo klubowe postanowiło jednak że skoro STach ma taki zapał ale nie po drodze mu ze sprzętem technicznym to da mu jednak szansę na dokument z pieczątką. Nie obyło się przy tym bez żartów że Stacha bo dostawał dziwaczne zadania skazane na niepowodzenia. (Kto chce w klubie niedojdę co nie potrafi płynnie stroić radio ?).
A więc pojawiały się zadania w rodzaju np. wytrzymania 2 godzin po spożyciu ogórków kiszonych i 2 litry wody bez wizyty w kiblu.
Żadnego nie wykonał. Ale ..

Ostatnie było takie że ma pokroić bułkę chleba na kromki bułki i to deską do krojenia. STach uwijał się jak szalony z deską do krojenia a klubowi pękali ze śmiechu aż do popuszczenia  siku.
Wtedy szef klubu zmiękł i wycierając łzy śmiechu podbił papierek Staśkowi.
Stach zalał się łzami szczęścia.

Kurtyna !



  PRZEJDŹ NA FORUM