Z życia PZK, czyli pierdolnięty Stasio i jego wynurzenia
SP95094KA i jego niedojebanie umysłowe
Kochany ty mój Miszeńku Krasnoludku - teraz już raz w kapturku, raz bez kapturka - dziecko porzucone, wychowane na idiotę przez babkę badylarkę.

A więc kochany ty mój Miszeńku.

Pomimo wszystko, posiadłeś, dzięki obcowaniu ze mną krztę inteligencji. Inteligencji rozumianej, jako możliwość uczenia się
Cosik pozytywnego zaczęło się dziać w twej główce, w tej szarej masie, zwanej mózgiem.

Z biedą, bo z biedą, ale zaczynasz pomalutku uczyć się analizować cosik.
Może dojdziesz do mocy obliczeniowej, kiedy pamięć kompjutera była na rdzeniach ferytowych.

Pomijam fakt, czy trafił ty "w sedno" Usiłował a to się liczy.
Nawet pogrubił. Słusznie zrobił Miszeńku kochany, że pogrubił, cosik w tym twoim biologicznym zaczątku kompjutera zaczyna fungować. Chęć pogrubienia - to po tej przygodzie z tirówką z białej rusi?
Fakt jest faktem, pogrubił, znaczy jakiś impuls, spowodował, że pogrubił ty.
Bo zakładam, że nie chodzi tiebia o pogrubienie tego, czym chcesz na ognisko narąbać.
Narąbał by ty na ognisko tym co ci wyżerkę na krzywy ryj dawali?

Jeszcze popracujemy nad tobą Miszeńku kochany. Może mi się uda tiebia wyprowadzić na ludzi?

Może za dużo wymagam - marzyło by mi się - abyś też przyswoił sobie minimum umiejętności manualnych. Abyś na tej kobylicy potrafił strugać nie tylko patyki do fasoli, ale i cosik więcej.

Ale się rozmarzył ja.

Miszeńku kochany ty mój.
Twoje życie jest jest nędzne.

Ale

Miszeńku kochany ty mój - żyj sobie ty.


  PRZEJDŹ NA FORUM