Miszeńku Czerepaku, wnuczku babki badylarki, pokaż pozwolenie radiowe. Czego się boisz?
Bić nie będziemy
Miszeńku Czerepaku, wnuczku babki badylarki, która cię kosturem po łbie waliła i zrobiła ci wielka krzywdę.
Ty jej dziękujesz, bo cię porzuconego wychowywała - ale kosturem.

Ty Miszeńka masz jednak poważne braki nie tylko w wychowaniu, ale i braki w podstawach matematyki z klasy pierwszej podstawówki.

Miszeńku Czerepaku.
Poznałem krótkofalowców, którzy mieli dzieci, dzieci już miały licencje i też już swoje dzieci.
Ile by mieli mieć dzisiaj lat ludzie, którzy pół wieku temu mieli po 50 - 60 lat

Po drugie
Dziecko - robolska kufajka? Nie wiesz o czym piszesz! Po prostu pierdolnołeś jajami i gołą dupą o asfalt z Podlasia na Mazowsze

Robolska kufajka z robolskim PTT
Miszeńku Czerkawski - o czym ty pierdolisz?
Gdybyś znał historię radiokomunikacji amatorskiej, historię krótkofalarstwa - to byś nie robił z siebie większego głąba jakim jesteś.

Tak, ja wiem, dzisiaj pierdolić głupoty, to nawet nie jest wstyd. Być głupim jak Misza Czerkawski - to cool.

Pół wieku temu, naprawdę mało było takich krótkofalowców, którzy mieli swój własny TRX
(dwa w jednym) i to jeszcze fabryczny TRX wyprodukowany dla krótkofalowców.

Były z demobilu radiostacje - oczywiście lampowe.

Zazwyczaj krótkofalowiec budował, konstruował swój odbiornik, lub wielopasmowy konwerter do odbiornika z pojedynczą przemianą, choć i z podwójną przemianą.
Nie zrozumiesz głąbie, jakie musiał mieć wiadomości i umiejętności taki krótkofalowiec, co sam sobie budował odbiornik, na przykład z podwójną przemianą.
Tak jak wspomniałem - nie jesteś w stanie zrozumieć problemów, ale i w pewnym sensie dogodności. Właśnie - eksperymenty.
Potrafisz zrozumieć problem wykonania samemu filtrów do pośredniej poniżej 100 kHz?
Jaką założyć pierwszą pośrednią? Czym to było uwarunkowane?
Jak było wykonane VFO? Stabilizacja pracy przestrajanego FVO? Poczynając od stabilivoltu - lampy elektronowej w zasilaczu, utrzymującej w miarę równe napięcie zasilania anody lampy VFO?
Już nie chce mi się rozpisywać o „idei dobrego odbiornika“ Pisałem wielokrotnie - i tak chuja ty zrozumiał.
Tak więc odbiornik - ale jako osobny klocek, lub odbiornik i konwerter.
Nadajnik
Z solidnie zaplanowanym i wykonanym stabilnym VFO. Stopnie powielania, driver i PA oraz solidny - zazwyczaj Pi filtr. Jeśli nadajnik był wielopasmowy - wymienne cewki Pi filtra. Lub możliwie najlepszy demobilowy wariometr.

Kiedy ja zaczynałem, powszechnie używano emisji CW i AM Choć już nieśmiało wchodziła emisja SSB

Tak więc były co najmniej trzy klocki:
- zasilacz
- nadajnik
- odbiornik
Wykombinować dobry przekaźnik, który mógł pracować od 3.5 MHz do praktycznie 30 MHz i aby go sterować jednym przełącznikiem, jednym przyciskiem - mało kto taki zdobył.

Tak więc PTT głąbie - to twój zwid - jak to określasz

Owszem była taka demobilowa radiostacja RBM1 która mogła pracować z PTT
Ja do RBM1 miałem słuchawki z mikrofonem od wojskowej radiostacji R108
Byłem „gość“ mikrofon sobie zwisał na słuchawkach, przycisk PTT przy mikrofonie, zanim koledzy przełączyli antenę z nadajnika na odbiornik i na odwrót, musieli też zabezpieczyć za każdym razem odbiornik - jego wejście. To wszystko trwało. I takie były realia.
Ja w tym czasie mogłem sobie uzupełniać notatki. Na biurku miałem wielki arkusz dosyć grubego sztywnego papieru, nie był to jeszcze brystol, ale blisko brystolu. Na tym arkuszu robiło sie notatki i przepisywało się do papierowego logu.
Przy radiostacji musiał być log obowiązkowo i wpisane każde wejście w eter.

Tak więc natura i upływ czasu, to jest nieubłagane.
Z dwuliterowców, ze starego rozdania - tylko jeden mi znany osobiście został.
Z tych z trzema literami w sufiksie i na literę „A“ się zaczynający znak - ostatni mi znany - umarł w tym roku.
Ale!
Kiedy ja zaczynałem, to pula znaków kończyła się na „C“ pierwsza litera w sufiksie.
Moi znajomi pojechali na egzamin do opala i potem dostali znaki na literę „D“ w sufiksie.
Koledzy z klubów, z którymi miałem często QSO - dopiero po jakimś czasie zdali egzaminy i dostali znaki zaczynające się na „F“ w sufiksie. Taki co w klubie często przesiadywał - zdobył znak z literą „O“ w sufiksie.

Pierwsi którzy się wyzwolili z CB Poszli na egzaminy - to zaczynał się wtedy wysyp takich po stażu na CB - ci pierwsi dostali „kontrowersyjne znaki“ zaczynające się na „Q“ w sufiksie.
Zaczynało powstawać coś, co nazywano klubami rodzinnymi. Parę osób z rodziny i ze dwa niedobitki z zewnątrz i powstawał klub rodzinny. Oczywiście wszystko pod egidą PZK.

Pamiętam doskonale chłopaczka, który nie potrafił zdać egzaminu z telegrafii - specjalnie pojechał do Warszawy na egzamin, tam zdał z tej telegrafi i otrzymał znak „WAP w sufiksie.

Potem się zaczęła zajebista porucha.
Ci co dostali znaki SQ - pefiks. Twierdzili od samego początku, że są traktowani jako coś gorszego. Bo to i prawda była.
Da krótkofalarstwa masowo zaczynał napływać element w dużej mierze przypadkowy i z niewielkimi umiejętnościami - taki klony Miszy Czerepaka.
Wyróżniali się znacznie:
- brakiem wiedzy ogólnej
- brakiem znajomości telegrafii
- nieziemskim chamstwem i bezczelnością na pasmach
- przkopiowaniem najgorszych cech z CB
I to głównie oni zrobili najgorsze, co mogli zrobić temu CB

Reaktywacja CB była co najmniej dwa razy, nie licząc boomu z przełomu lat 80/90‚

Znam osobiście ludzi, którzy zaczynali na 11 metrach, zrobili licencje UKF i realizowali się na tym UKFie. Wielu poszło na egzamin z telegrafii i otrzymali licencje 1 kategorii. Ale byli i tacy, co się nauczyli telegrafii, choć już nie była obowiązkowa i wcale nie o KF im chodziło.
Aby się realizować na UKFie nieraz operatorzy z KFu wymiękają - specyfika tych pasm to powoduje.

A teraz powtórzę po raz „en ty“
Miszeńku Czerepaku.
Jak ja się realizowałem na pasmach i robiłem łączności - Misza Czerepak jeszcze jako plemnik nie występował.
Potem wprawdzie miałem wspaniałe warunki antenowe, kompletny brak sąsiadów z rozstrojonymi odbiornikami radiowymi i telewizyjnymi. Nie było jeszcze sterowania bram, drutowych telefonów przenośnych i innych pierdół od skośnookich.
Ale byłem bardzo mocno zaangażowany w zupełnie co innego i krótkofalarstwo zeszło na drugi plan. gdybym nawet wtedy zrobił licencję - to by nie było czasu aby się wyżyć.
A tak naprawdę?
Znając siebie i moje zamiłowanie do krótkofalarstwa - gdybym zaczął pracę z licencją i jako operator - myślistwo by poszło w odstawkę. Nie chciałem tego wtedy. Mój sprzęt myśliwski Pozwalał po upłynnieniu na zakup wypasionego sprzętu radiokomunikacji amatorskiej.
Potem się kolejny raz przeprowadziłem do innego mego prywatnego domu. I tu juz nie było i do dzisiaj nie ma mowy o działalności jako nadawca radioamator.

Teraz zadam pytanie Miszy Czerepakowi z obitym łbem.

Przez pół wieku byłem kierowcą amatorem. Musiałem sprzedać ostatniego mobila, bo lekarze kategorycznie odmawiali mi siadanie za kierownicą.
Ale gdybym nawet nagle w przyszłości zaprzestał wożenia się i zapragnął zostać piechurem - kogo to kurwa obchodzi?
Jak wynajmę czterech tregrów i każę się nosić w lektyce - kogo to kurwa obchodzić może?
Czy ja się ciebie głąbie kapuściany pytam - czy kiedykolwiek polowałeś na zwierzynę łowną?
Czy kiedykolwiek pomykałeś po wodzie łódką z silnikiem wielkiej mocy?
Czy kiedykolwiek zagrał ci pod jajami silnik żużlowy? Czy byłbyś w stanie opanować taką maszynę choć tylko na samym starcie? Ile godzin przejechałeś w terenie na maszynie krosowej?
Tak - mnie to gówno obchodzi!
Jak by mi się zechciało i jak bym wiedział, że sąsiedzi wyjebali te chińskie gówna. To bym odpalił radio na 11 metrach.
Nie ryzykuję i nie ciągnie mnie - choć to kwestia podłączenia li tylko mikrofonu, czy klucza.

Misza Czerkawski
A co ty masz jakiś uraz związany z księżycem? Lunatykiem jesteś - boisz się, że cię księżyc na strzechę chatki wyciągnie
Ciągle o tym księżycu dupczysz.
Podczas pełni po dachu chatki łazisz? Człowieku! Jak się zapadniesz w tą strzechę...

Obyś żył aż do śmierci - tak ci dopomóż buk i okłady z gumy!


  PRZEJDŹ NA FORUM