NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » POGADUCHY KRÓTKOFALOWCÓW » WEDŁUG HISTORYKA DORIS BERGEN DEFINICJA VOLKSDEUTSCHÓW ZAWARTA ZOSTAŁA PO RAZ PIERWSZY W MEMORANDUM

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

Według historyka Doris Bergen definicja volksdeutschów zawarta została po raz pierwszy w memorandum

wystosowanym przez Kancelarię Rzeszy
  
Banshee
13.08.2018 15:19:37
poziom 2

Grupa: Użytkownik

Posty: 50 #2574985
Od: 2017-11-19
[quote=MistrzMentorMoralista]Volksdeutsche (pol. etniczni Niemcy[1] lub folksdojcze[2]) – określenie stosowane do 1945 (w Austrii i po 1945[a][3]) wobec osób pochodzenia niemieckiego, zamieszkujących poza granicami Niemiec według stanu granic na koniec 1937, którzy nie posiadali niemieckiego ani austriackiego obywatelstwa (Reichsdeutscher)[4] w takich państwach jak Francja, Belgia, Dania, Luksemburg, część Szwajcarii oraz na obszarach dawnego osadnictwa niemieckiego w Polsce (Poznańskie, Górny Śląsk, Pomorze Gdańskie, Łódź i inne), w Czechosłowacji (Kraj Sudetów i Karpaty, głównie Spisz), Rumunii, czy na Litwie (okręg Kłajpedy).

Pochodzenie terminu
Według historyka Doris Bergen definicja volksdeutschów zawarta została po raz pierwszy w memorandum wystosowanym przez Kancelarię Rzeszy sygnowanym przez Adolfa Hitlera w roku 1938[5]. W dokumencie tym volksdeutsche zdefiniowani byli następująco: „ludzie niemieckojęzyczni mający niemieckie korzenie jednak nieposiadający niemieckiego obywatelstwa”. Było to odróżnienie w stosunku do określenia niemieckiego Reichsdeutscher – czyli kogoś, kto zamieszkuje w Rzeszy. W czasie II wojny światowej, od 4 marca 1940 w ten sposób nazywano obywateli innych państw, którzy zostali wpisani na niemiecką listę narodowościową – volkslistę i zostali zakwalifikowani do najwyższej kategorii w niej wyszczególnionej. Wbrew rozpowszechnionej opinii, volkslista nie była w żaden sposób „podpisywana”, ale umieszczenie na niej zwykle wiązało się z przejściem postępowania administracyjnego na wniosek zainteresowanego, polegającego na udowodnieniu swojego pochodzenia i ewentualnej działalności w organizacjach niemieckich i proniemieckich, teoretycznie wymaganej do przyznania wyższych klasyfikacji. Termin ten dla Hitlera oraz Niemców mieszkających w granicach Niemiec miał znaczenie rasowe, zaznaczające pokrewieństwo krwi, i był częścią rasistowskiego światopoglądu nazizmu.

Volksdeutsche przed wojną
Osobne artykuły: Hauptamt Volksdeutsche Mittelstelle i Volksdeutscher Selbstschutz.
W 1931, jeszcze przed dojściem Hitlera do władzy, NSDAP ustanowiła „Auslandsorganisation der NSDAP” (Zagraniczna Organizacja partii nazistowskiej), której zadaniem było rozpowszechnianie nazistowskiej propagandy wśród niemieckiej mniejszości mieszkającej poza Rzeszą w sąsiadujących krajach. W 1936 Rudolf Heß utworzył organizację VoMi (skrót od niem. SS-Hauptamt Volksdeutsche Mittelstelle – Główny Urząd Kolonizacyjny dla Niemców etnicznych w ramach SS), której oficjalnym zadaniem była konsolidacja volksdeutschów mieszkających poza granicami III Rzeszy[6]. Organizacja ta zajmowała się rejestracją i zrzeszaniem osób pochodzenia niemieckiego, niebędących obywatelami III Rzeszy i zamieszkałych poza jej granicami, ale zaliczanych do rasy niemieckiej. W wyniku tej działalności tworzono „piąte kolumny”, składające się z Niemców zamieszkujących inne państwa. Volksdeutsche aktywnie uczestniczyli w przygotowaniach do anschlussu Austrii przez Rzeszę, oraz wspomagając Konrada Henleina w jego dążeniach do odłączenia Kraju Sudetów (niem. Sudetenland) od Czechosłowacji i przyłączenia go do Niemiec, czy tworzeniu piątej kolumny przed atakiem na Polskę.

Przesiedlenia volksdeutschów w czasie II wojny światowej
Osobny artykuł: Heim ins Reich.
W trakcie II wojny światowej na podstawie umów z Rumunią i Związkiem Radzieckim wielu volksdeutschów mieszkających poza granicami Rzeszy zostało przesiedlonych w ramach tak zwanej Akcji „Heim ins Reich” na tereny okupowanej Polski[7]. Przesiedleń Niemców dokonywano z Litwy, Łotwy, Estonii, Rumunii i ZSRR[8]. Celem tych przesiedleń było stworzenie jednolitej narodowo Rzeszy niemieckiej bez innych narodowości. Często przesiedlenia te łączyły się z brutalnym wysiedlaniem ludności etnicznej z terenów państw podbitych i inkorporowanych niezgodnie z prawem międzynarodowym do Niemiec (miało to miejsce między innymi w Kraju Warty i Alzacji).

Działalność VoMi powiązana była ściśle z działalnością RuSHA (niem. SS-Rasse-und-Siedlungshauptamt), czyli Głównym Urzędem do spraw Rasowych i Osiedleńczych SS, mającą na celu wysiedlanie ludności krajów okupowanych. Aby przesiedlić ludność niemiecką z terenów Europy Wschodniej, należało najpierw zwolnić dla nich miejsca, dokonując wysiedleń ludności polskiej lub żydowskiej, znajdujących się wewnątrz granic III Rzeszy. W wyniku masowych przesiedleń ponad milion volksdeutschów osadzono na terenach Pomorza, Kraju Warty, rejencji łódzkiej i tym podobnych.

W Generalnym Gubernatorstwie niezwykle popularny był krótki wiersz tłumaczący, kim jest volksdeutsch[9]:


Kto ty jesteś? Volksdeutsch cwany.
Jaki znak twój? Krzyż złamany.
Kto cię stworzył? Zawierucha.
Co cię czeka? Gałąź sucha.

Po wojnie
28 lutego 1945 Krajowa Rada Narodowa wydała dotyczący volksdeutschów dekret „O wyłączeniu ze społeczeństwa polskiego wrogich elementów”.


W związku z podjęciem akcji, mającej na celu wyeliminowanie spośród społeczeństwa polskiego elementów niemieckich – Polski Związek Zachodni w Łodzi przypomina i wyjaśnia, że wszelkie informacje dotyczące „Niemców – volksdeutschów” mogą być dostarczone na piśmie lub ustnie w lokalu PZZ przy ul. H. Sienkiewicza 20, w godz. od 9-ej do 16-ej albo wrzucane do skrzynki pocztowej, wiszącej na drzwiach wejściowych lokalu PZZ. Informacje winny zawierać możliwie wyczerpujące dowody, a co najmniej muszą być podane dokładne personalia i adresy „volksdeutschów”, uwzględniające: 1) nazwisko i imię „volksdeutscha”, 2) rok urodzenia lub z braku tego imiona rodziców, 2) miejsce zamieszkania w czasie okupacji, 3) obecne miejsce zamieszkania, 4) gdzie zatrudniony obecnie i w jakim charakterze. Informacje nieścisłe i niewyczerpujące (jak np. nazwisko bez imienia lub podanie przez informatora niedokładnego miejsca zamieszkania „volksdeutscha” w okresie okupacji i obecnie) hamują w znacznym stopniu przebieg sprawy i opóźniają w ten sposób usunięcie ze społeczeństwa polskiego wrogiego elementu niemieckiego. Czujne śledzenie ukrywających się „volksdeutschów” i informowanie o tym PZZ jest obowiązkiem każdego Polaka, który posiada zrozumienie dobra narodu i własnego[10].






Volkslista - fakty i mity

Siedemdziesiąt lat temu Reichsführer SS Heinrich Himmler, strażnik czystości rasy germańskiej, sformułował zasady volkslisty. Były inne, niż mówi utrwalona po wojnie negatywna legenda.

Stworzenie volkslisty było reakcją na zaskakujące wyniki policyjnych spisów ludności, które hitlerowcy przeprowadzili na przełomie 1939 i 1940 roku na polskich terenach wcielonych do Rzeszy. Na Śląsku nazwano je palcówką od odcisku kciuka, jaki trzeba było złożyć na dokumencie. Hitlerowcy chcieli odsiać „prawdziwych” Niemców od tych, którzy się za takich tylko podawali. Choćby na dawniej pruskim Górnym Śląsku prawie 95 proc. osób objętych spisem w rubryce „narodowość” wpisało „niemiecka”. – Ludzie przestraszyli się terroru. Od września 1939 roku hitlerowcy rozstrzeliwali i wysyłali do obozów polskich działaczy, wysiedlali Polaków nieurodzonych na Śląsku – wyjaśnia prof. Ryszard Kaczmarek, historyk z Uniwersytetu Śląskiego. – Część rodowitych Ślązaków podjęła więc taktyczną grę z okupantem. Sumienia uspokajał fakt, że do deklarowania niemieckości nawoływali księża w parafiach – dodaje.

REKLAMA

Niemcy oczywiście nie uwierzyli w wyniki spisów. Postanowili je zweryfikować.Poza tym i tak chcieli oddzielić aryjczyków od obcoplemieńców. I temu właśnie miała służyć Niemiecka Lista Narodowościowa (Deutsche Volksliste – DVL). Dzieliła ona ludzi na cztery kategorie. Pierwszą stanowili Niemcy, którzy w przedwojennej Polsce byli działaczami niemieckimi i sprzyjali III Rzeszy. Kategorię II przyznawano mniejszości niemieckiej w Polsce, III grupa miała być przyznawana tym, którzy mieli choćby domieszkę niemieckiej krwi i przy tym oceniano ich za łatwych do zniemczenia. Grupa IV zaś przeznaczona była dla Polaków pochodzenia niemieckiego, którzy czynnie popierali polskie władze przedwojenne, a także Polaków, którzy po pomiarach czaszki i innych badaniach uznani zostali za wartościowych rasowo. Grupy I i II dostawały obywatelstwo automatycznie, a III i IV warunkowo, w drodze indywidualnej decyzji urzędnika.

Czytaj więcej o zapomnianych epizodach II wojny światowej:
>,,>,,>,,Piotr Konieczka - pierwsza polska ofiara wojny
>,,>,,>,,Doktor Dering z Auschwitz - bohater czy zbrodniarz?
>,,>,,>,,Albert Göring - brat Hermanna ratował Żydów

Od 2 września 1940 roku, gdy DVL zadekretował Reichsführer SS Heinrich Himmler, urzędy zaczęły przygotowywać ankiety, a od 4 marca 1941 roku, po zarządzeniu o wprowadzeniu volkslist w życie, zaczęto owe ankiety wysyłać do wszystkich domów na Górnym Śląsku, Pomorzu Gdańskim, w Kraju Warty (Wielkopolska plus część ziemi łódzkiej) i Prusach Wschodnich powiększonych o tzw. rejencję ciechanowską – na wszystkich terenach, które Hitler wcielił do Rzeszy w 1939 roku. Ankieta zawierała kilkanaście szczegółowych pytań: o przynależność wyznaniową, od kiedy rodzina mieszkała w danym rejonie, jakie kończono szkoły, o krewnych w Niemczech itd.

Nie można było nie odpowiedzieć urzędowi. Najpierw przychodził ktoś z gminy i prosił o wypełnienie ankiety. Potem żandarm groził palcem opieszałym, a w końcu można było trafić nawet do obozu. Urzędnik w starostwie oceniał ankietę i wedle własnego uznania przyznawał jedną z czterech kategorii. – Nikt nie podpisywał volkslisty, a do dzisiaj używa się takiego zwrotu. Można było się odwołać co najwyżej do urzędu na poziomie rejencji, czyli jakby województwa. Jednak nikt przy zdrowych zmysłach nie odwoływałby się, prosząc o niższą kategorię, bo byłby to krok samobójczy – ocenia prof. Kaczmarek.

W rejencji katowickiej do końca roku 1944 rozpatrzono ponad 700 odwołań o przyznanie wyższej kategorii. Na rozprawach przedstawiano dokumenty tożsamości i wyniki badań rasowych, które miały wskazywać na odpowiednie pochodzenie. Co ciekawe, w ramach jednej rodziny nadawano różne kategorie volkslisty. Ojciec mógł dostać czwórkę, ale jego syn, który skończył niemiecką szkołę i mówił dobrze po niemiecku – nawet dwójkę. W przyznawaniu poszczególnych kategorii dochodziło do urzędniczych absurdów: zdarzało się, że III kategorię dostawał były powstaniec śląski, którego rodzina mieszkała na Śląsku od dziesięcioleci. Z kwitkiem w rejencji katowickiej zaś odsyłano etnicznego Niemca, który na Śląsk przybył z Wielkopolski. Poznańskie na Śląsku uważano za twierdzę polskości i sekowano nawet Niemców pochodzących z tego regionu.

Ci, którzy pozostawali poza volkslistą, docelowo mieli być wysiedleni. Początkowo ludzie z kategoriami III i IV mogli starać się indywidualnie o przyznanie obywatelstwa. Jeśli go nie uzyskali, wolno im było mieszkać i pracować w III Rzeszy, ale nie mieli prawa posiadać nieruchomości, prowadzić interesów, pełnić urzędniczych funkcji itd. Hitlerowski urząd powierniczy zajmował dom albo całe gospodarstwo i ewentualnie pozwalał dotychczasowemu właścicielowi w nim przebywać.


Dziewięćdziesiąt procent ludności dawnego pruskiego Śląska wpisano na volkslistę. Jedynki i dwójki otrzymało ponad 20 proc., a III kategorię do jesieni 1943 roku przyznano 70 proc. ludności, zwykle polskojęzycznym Górnoślązakom, czyli ponad milionowi mieszkańców.

Fritz Bracht, gauleiter i nadprezydent Górnego Śląska, kazał masowo zapisywać do kategorii III autochtonów, bo uważał, że są oni zeslawizowanymi Niemcami, potomkami dawnych osadników znad Renu. Przede wszystkim jednak chodziło, zwłaszcza na Śląsku, o wykwalifikowaną siłę roboczą, bez której III Rzesza nie mogła się rozwijać, a później także o żołnierzy. Podobnie liberalną politykę prowadził Albert Forster, namiestnik Okręgu Rzeszy Gdańsk – Prusy Zachodnie. Trójkę przyznano tam 870 tysiącom osób.

Z polityką Forstera i Brachta zaciekle walczył Arthur Greiser, namiestnik Kraju Warty (Warthegau), o którym mówi się, że to on wymyślił ideę DVL. Prezentował poglądy bliskie nazistowskiej ortodoksji: za Niemca uważał tylko tego, który mówił, zachowywał się i wyglądał jak Niemiec, a w dodatku potrafił udokumentować swoje pochodzenie, dlatego trójkę urzędnicy Greisera przyznali jedynie 56 tysiącom osób. Dla Polaków, którzy sprzyjali Rzeszy i byli pracowici, stworzono kategorię Leistung Polen (Wydajni Polacy). Ale jedynie 2 proc. mieszkańców otrzymało taki status.

Himmler, zdeklarowany zwolennik czystości rasowej, początkowo wziął stronę Greisera. Ale Bracht nie ustawał w wysiłkach, ciągle jeździł do Reichsführera i przeciągnął go w końcu na swoją stronę dzięki poparciu głównego dowództwa Wehrmachtu. – Nierówne traktowanie ludzi przez urzędników odbijało się na morale żołnierzy – wyjaśnia prof. Kaczmarek. – Zdarzały się przypadki, że syn, który dostał dwójkę, został wysłany na front w niemieckim mundurze, a jego rodzice byli wysiedlani, bo mieli niższą kategorię. Żołnierze rozgoryczeni przychodzili do oficerów i mówili: „Żądacie ode mnie, żebym walczył za III Rzeszę, a ojca z matką wyrzucacie z domu?” – mówi historyk.

Naciski w końcu przyniosły skutek. 9 lutego 1942 roku ludność przypisana do III grupy automatycznie dostała obywatelstwo, ale tylko warunkowo na 10 lat. Ludzie ci nie musieli się już obawiać o utratę mienia, ale młodzi z tą kategorią trafiali na front. W owym „przywileju” chodziło właśnie o to, żeby zwiększyć pobór, bo według prawa tylko obywatel III Rzeszy mógł służyć w Wehrmachcie. Tak więc Ślązacy nie przechytrzyli Niemców, to Niemcy ich wykorzystali.

W ciągu owego dziesięcioletniego okresu „trójkowicze” mieli „zmierzać ku niemczyźnie” i w tym procesie mieli być bacznie obserwowani. Fritz Bracht powiedział w jednym z przemówień skierowanych do Górnoślązaków: „Jeśli ktoś, kto został przyjęty na DVL i w międzyczasie nie miał dość czasu, by zrewidować swoją postawę i się zmienić, a w domu jak przedtem, tak i teraz mówi po polsku, nie stara się mówić z dziećmi, które chodzą do niemieckiej szkoły, po niemiecku, kiedy daje dowody, że milszy jest mu stary polski bałagan i polski brud od niemieckiego porządku i dyscypliny, kiedy – powołując się na przyjęcie do DVL – podkreśla bezwstydnie swoje prawa, a nie robi tego, co cechuje Niemca, wtedy należy uznać, że chodzi tu o kogoś, kto zawsze był Polakiem, bo nawet mimo pewnej domieszki krwi niemieckiej w tak wysokim stopniu był Polakiem, że niemożliwe jest jego ponowne zniemczenie”.

Jednak im dłużej trwała wojna, tym bardziej dopieszczano ludzi zaliczonych do trójki na volkslistach. Po klęsce pod Stalingradem w lutym 1943 roku na Śląsku zaczął się masowy pobór. Już wcześniej zrezygnowano z grupowych badań rasowych. Z kolei dla żołnierzy Wehrmachtu, którzy odznaczyli się wyjątkową dzielnością, zniesiono warunkowe obywatelstwo. Od razu stawali się pełnoprawnymi obywatelami III Rzeszy.

Führerowi ciągle jednak brak było żołnierzy, więc szeregi Wehrmachtu postanowiono uzupełnić „nowymi volksdeutschami”, zwłaszcza ze Śląska Cieszyńskiego, bo tam volkslistami pierwotnie objęto mniej niż 60 proc. ludności. Zachęcano, a później zmuszano ludzi z kategorią IV i tych, którym początkowo w ogóle nie przyznano miejsca na volksliście, do złożenia odwołania od decyzji urzędnika powiatowego. A urzędnik rejencji (województwa) automatycznie bez zbędnych ceregieli przydzielał komuś takiemu trójkę.

Pod koniec wojny zdarzały się nawet przypadki wypuszczania z obozów koncentracyjnych rosłych mężczyzn, jeśli ci zadeklarowali chęć wstąpienia do armii. W tym okresie do szeregów Wehrmachtu trafiali także Polacy, którzy nie mieli żadnej kategorii volkslisty ani obywatelstwa Rzeszy.

W 1945 roku polscy komuniści chcieli się zemścić na zdrajcach ojczyzny bez względu na kategorię, ale powstrzymał ich od tego Aleksander Zawadzki, pierwszy komunistyczny wojewoda śląsko-dąbrowski. To on miał uświadomić Bolesławowi Bierutowi, że na terenach wcielonych do Rzeszy urzędnicy sami przydzielali kategorie volkslist. 6 maja 1945 roku Krajowa Rada Narodowa wprowadziła ustawę, według której trójki i czwórki rehabilitowano automatycznie po podpisaniu tzw. deklaracji wierności, a posiadacze dwójek mogli oczyszczać się na drodze sądowej. Sprawy ciągnęły się jednak miesiącami, kilkanaście tysięcy Ślązaków trafiło do obozów. Jak podczas okupacji konfiskowano im mieszkania i przydzielano im nowych lokatorów, tym razem ze Wschodu, a nie z Zachodu. Wielu autochtonów nieznających niemieckiego wysyłano do Niemiec.

W 1946 roku przyspieszono sądowy tryb rehabilitacyjny, a ustawą z 20 lipca 1950 roku wprowadzono amnestię dla posiadaczy wszystkich kategorii volkslisty. Sprawa wpisów na Niemiecką Listę Narodowościową formalnie została zakończona, bo znowu trzeba było rąk do pracy i spokoju społecznego. O volksliście niewiele mówiono i pisano. Volksdeutsch pojawiał się tylko w filmach wojennych jako uosobienie zdrady, zwykle jako gruby pan w niemieckim kapeluszu z piórkiem. Zaś wśród zwykłych ludzi do dzisiaj krążą legendy o Ślązakach czy Kaszubach podpisujących volkslisty.


Bywały sytuacje, mogę to udowodnić, że rodzina polaków ze Śląska, została wywieziona do Niemiec jako niewolnicy.

Trzeb a było jednak mięsa armatniego.
Jak wcielić do vermachtu kogoś, kto był polakiem?
Proste jak konstrukcja cepa z wielkopolski.
Matce takiego przyszłego poborowego do vermachtu, przydzielano IV kategorię na Volksliście i już można go było w kamasze ubrać. Ale?
Aby nie uciekł był skierowany na Bałkany, tam nikt nie uciekał.
Lub na Ostfront, tam też nikt nie uciekał, tym bardziej z polskimi korzeniami, na dodatek ruskie nie brali w plen pojedynczych szeregowych niemców.

Jestem ciekawy. Ba! Ja mam wiedzę o tym, jak to było na zachód od Poznania, jak tam za „szynkę“ (jakim trzeba być debilem, aby o tej szynce pierdolnąć!)


Skocz no tam kto zobaczyć - jaka pogoda w Islandii?
Jak Szczela siem w płot - wackiem wykrenca?[/quote]

Czy ktoś może orientuje się gdzie błądził umysł tego nieszczęśnika, że rzygnął tu takim gównem?

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » POGADUCHY KRÓTKOFALOWCÓW » WEDŁUG HISTORYKA DORIS BERGEN DEFINICJA VOLKSDEUTSCHÓW ZAWARTA ZOSTAŁA PO RAZ PIERWSZY W MEMORANDUM

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!


TestHub.pl - opinie, testy, oceny