NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » CO W ETERZE SZALEJE » CO NA PODLASIU LUDZIE WKŁADAJĄ SOBIE W DUPĘ, POCHWĘ, CEWKĘ MOCZOWĄ

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

CO NA pODLASIU LUDZIE WKŁADAJĄ SOBIE W DUPĘ, POCHWĘ, CEWKĘ MOCZOWĄ

Misza Czerkawski dawaj pozwolenie radiowe
  
AdolfinaSliska
15.11.2019 20:05:39
poziom 3



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: działka starego

Posty: 106 #5280097
Od: 2017-12-17
Karaluch siedzący w uchu dziecka, spinka do włosów w... przełyku, gwóźdź w nosie, łyżka w męskim żołądku, szyszka w kobiecej pochwie, a znicz w... pupie - dla przeciętnego człowieka nie wydaje się to realne, podlaskich lekarzy już nie dziwi...

W Klinice Otolaryngologii Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku wisi specjalna gablotka z takimi "znaleziskami", które wyciągnęli z różnych otworów ciała małych pacjentów. Lekarze dorosłych pacjentów znalezionych w nich "ciał obcych" raczej nie przechowują, czasem oddają za to "na pamiątkę".
Pokarm przepływał przez guzik
Dzieci przodują we wpychaniu sobie w nos czy uszy różnych przedmiotów. Do otolaryngologów i chirurgów trafiają kilkanaście razy w roku.
- Najniebezpieczniejsze jednak są przypadki, gdy coś utkwi dziecku w krtani i oskrzelach - mówi dr Bożena Skotnicka z Kliniki Otolaryngologii Dziecięcej Akademii Medycznej w Białymstoku. - Najczęściej stan takiego pacjenta jest bardzo ciężki, zdarza się, że dochodzi do zgonu....
Doc. Wojciech Dębek z Kliniki Chirurgii Dziecięcej AMB, przewodniczący sekcji dziecięcej chirurgii urazowej Polskiego Towarzystwa Chirurgów Dziecięcych, dodaje, że przyczyną takich tragedii może być chwilowa chociażby nieuwaga rodziców. A im dziecko młodsze, tym chętniej wkłada wszystko do buzi. Laryngolodzy wyjmują ciała obce z dziecięcych nosków, gardła, krtani, oskrzeli i uszu. Najczęściej taka pomoc potrzebna jest dzieciom w wieku od roku do trzech lat.
- One bowiem dopieropoznają świat i to organoleptycznie, więc czasem wystarczy chwila nieuwagi by w nosie wylądował guzik a w buzi część zabawki - mówi dr Skotnicka. - Do nosa czy ucha maluchy wkładają wszystko to, co się zmieści i jest w zasięgu ręki, od zabawek, przez jedzenie, po gąbkę od materaca.
Szczególnie niebezpieczne są baterie od zegarków, które zalegając przez pewien czas w nosie czy uchu i powodują martwicę błony śluzowej.
- Tymczasem jak rodzic nie widział, że dziecko coś sobie wkłada, to przez dłuższy czas o tym nie wie - mówi dr Skotnicka. - Jedyny objaw obecności obcego elementu to niedrożność nosa czy zapalenie ucha. A katar z reguły nie budzi większych obaw rodziców, przyczyna zapalenia ucha też może różna... Zdarza się więc, że przedmioty zalegają bardzo długo.
Dr Skotnicka przestrzega przed samodzielnymi próbami usuwania ciał obcych z nosa - istnieje bowiem ryzyko, że przedmiot może wpaść do oskrzeli. Jeśli dziecko samo nie wydmuchało guzika czy koralika, najlepiej udać sie z nim na ostry dyżur najbliższego szpitala.
- W okresie wiosennym częste są przypadki wkładania przez dzieci do uszu bazi - mówi dr Skotnicka. - Zdarza się też, że dostają się tam owady. Mieliśmy przypadek, że do ucha dziecka dostał się... karaluch. A taki żyjący jeszcze owad w uchu jest bardzo dokuczliwy, bo poruszając się dotyka do błony bębenkowej. Aby pozbyć się intruza trzeba było zastosować płukanie ucha.
Lekarze interweniują też, gdy ciała obce utkwiły w gardle pacjenta.
- To najczęściej fragmenty pokarmów, rybie ości lub drobne kostki, które wbiły się w nasadę języka lub migdałki - opowiada dr Skotnicka. - Jestśmy zawsze przygotowani, że kiedy zbliża się Wigilia, będziemy mieć na dyżurze pacjentów z ością w gardle.
Największą grupę dzieci trafiających na ostre dyżury laryngologiczne stanowią jednak dzieci z ciałami obcymi w oskrzelach. Są to części zabawek, guziki, pinezki, a nawet... nasadki od mazaków.
- Bardzo niebezpieczne są solone orzeszki ziemne - podkreślają lekarze. - Jedzone pełnymi garściami stają się częstym powodem zakrztuszenia.
Większość ciał obcych z oskrzeli daje się usunąć przy pomocy bronchoskopu, ale jeśli zatkane są dwa oskrzela lub obcy element jest duży, może dość nawet do śmierci pacjenta.
Niebezpieczne jest też dostanie się ciała obcego do przełyku, bo grozi przebiciem jego ściany i rozwinięciem się zapalenia śródpiersia, co również stanowi zagrożenie życia.
- W przełyku mogą znaleźć się przypadkowo trzymane w buzi przedmioty - mówi dr Skotnicka. - Mieliśmy np. dziecko, które połknęło guzik od pościeli i przez kilka tygodni nikt nic nie zauważył, bo pokarm przepływał dziurkami w guziku.
Widelec wyjęty z żołądka
Gdy ciało obce przebije przełyk interweniują chirurdzy. Pacjent trafia do nich na stół operacyjny także wtedy, gdy połknięty przedmiot dostanie się aż do żołądka.
- Z żołądków wyjmowaliśmy już guziki, monety, szpilki, widelce, łyżki - wymienia doc. Dębek.
Lekarze wspominają też kilkunastoletnią dziewczynę, z której wątroby wyjęto skorodowaną igłę krawiecką.
- Pacjentka od dłuższego czasu uskarżała się na bóle wątroby - wspomina doc. Wojciech Dębek. - Gdy po prześwietleniu okazało się, że znajduje się tam ciało obce, mama dziewczynki natychmiast oskarżyła lekarzy, którzy jakiś czas temu ją operowali, o pozostawienie igły w brzuchu. Podczas naszego zabiegu okazało się, że w wątrobie tkwi zwykła igła krawiecka, a takich nie używamy podczas operacji... Tymczasem wydało się, że mama pacjentki jest krawcową i najprawdopodobniej jej córka kilka lat wcześniej musiała połknąć igłę, która z żołądka przedostała się do wątroby.
Nie wszystkie ciała obce, które dostaną się do żołądka, trzeba usuwać chirurgicznie.
- Część tych przedmiotów może być wydalona samoistnie - zapewnia doc. Dębek. - Wystarczy poczekać i obserwować to, co się wydali. Czasem na pozbycie się ciała obcego wystarczą dwa dni, czasem potrzebny jest tydzień lub dwa. Pomóc może dieta z dużą zawartością potraw zawierających włókna, np. szparagi.
Żołądek nie jest jedynym miejscem, z którego chirurdzy usuwają ciała obce.
- Czasem takie przedmioty "wpadają" do pęcherza moczowego lub odbytnicy - mówi doc. Dębek. - Zdarza się, że nastolatek wkłada sobie np. wkład od długopisu do cewki moczowej, skąd może on wpaść do pęcherza. Częściej musimy jednak interweniować usuwając ciała obce z odbytnicy. Dzieje się tak np. gdy mama mierzy dziecku temperaturę w pupie i podczas tego zabiegu termometr pęknie. Niedawno mieliśmy też przypadek, że mamie pękła włożona do odbytu niemowlaka rurka, którą chciała odgazować dziecko.
Do chirurgów trafił też chłopiec, który w niewiadomym celu, włożył sobie w odbyt patyk. Miał jednak to nieszczęście, że patyk był... rozgałęziony.
- Pacjent nie był w stanie sam go potem wyjąć - opowiada doc. Dębek.
Do lekarzy trafiają też mali pacjenci, którzy nie połknęli ciała obcego, ale napili się nieznanej substancji, często żrącej.
- Dochodzi wtedy do poparzeń przełyku, żołądka i jelit - mówi doc. Wojciech Dębek. - To są często tragiczne przypadki, kończące się zgonem pacjenta.
Śmiercią może też skończyć się przedziurawienie przełyku przez połknięty przedmiot.
- Dlatego trzeba bić na alarm - uważa doc. Dębek.
Co więzień chowa w chlebie?
Chociaż lekarze najczęściej wyjmują obce przedmioty z uszu, nosków czy przełyków małych dzieci, to sporą grupę pacjentów stanowią też dorośli. Przodują tu zwłaszcza osoby przebywające w zamkniętych zakładach karnych oraz chorzy psychicznie. Ci pierwsi dzięki tzw. połykom mogą liczyć na opuszczenie więziennych murów, czasem nawet na dłużej.
- Gdy już więzień dostanie się do szpitala, to od razu kombinuje, jak z niego uciec - mówi dr Jerzy Wojdalski, z-ca ordynatora oddziału chirurgicznego Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Białymstoku. - Sposoby na "połyki" opracowywane są od lat.
Więźniowie najczęściej połykają przedmioty metalowe: sprężyny, klucze, monety, guziki, noże. Zdarzają się też tzw. kotwiczki, czyli ostro zakończone kawałki drutu oblepione papierem czy chlebem. Po połknięciu ta "otoczka" się rozpuszcza w żołądku, a kotwiczka zostaje. Jest to dość niebezpieczna metoda opuszczenia murów więziennych, bo gdy kotwiczka przebije przewód pokarmowy, może dojść do zapalenia otrzewnej i groźnych powikłań.
- Mieliśmy pacjentów, którzy mieli po kilkadziesiąt operacji wyjmowania ciał obcych - mówi dr Wojdalski. - Był np. taki delikwent, którego operowano z dziesięć razy z powodu "połyków", co spowodowało u niego bardzo wiotkie powłoki brzuszne. Osobnik wykorzystał ten fakt do łatwego wbijania sobie w brzuch różnych przedmiotów i gdy przyjeżdżała karetka czekał już na nich z jelitami na wierzchu. Wszystko to robił dla... sportu. Jako zagorzały kibic dowiadywał się, jakie imprezy sportowe będą transmitowane w telewizji i w tym czasie starał dostać się do szpitala, aby oglądać telewizję. Niestety, kiedyś wbił sobie ciało obce zbyt głęboko i skończyło się śmiercią.
Inny więzień trafił do szpitala z podejrzeniem połknięcia ostrza noża. Potwierdziło to zrobione prześwietlenie. Potem okazało sie, że nóż był przyklejony plastrem do... pleców.
Pomysłowego więźnia pamiętają też białostoccy laryngolodzy. Aby przez chwilę pobyć poza murami, połknął... rączkę od metalowego wiadra.
Znicz w... pupie
Do drzwi białostockich chirurgów pukają też osoby, które mają... dziwne pomysły po wypiciu alkoholu.
- U nietrzeźwych pacjentów znajdowalismy ciała obce nawet odbycie i pochwie - mówi dr Wojdalski.
Z odbytów chirurdzy najczęściej wyjmowali butelki, zdarzył się też znicz, do tego zbity, co mogło skończyć się dla amatora takich "rozrywek" bardzo tragicznie. Butelki znajdowano też w pochwach kobiet. Jednej z pacjentek ginekolodzy wyciągali nawet... szyszkę. Była to szczególnie trudna operacja, gdyż szyszka pod wpływem wilgoci spęczniała.
- Niektórzy pod wpływem alkoholu robią zakłady, co sobie włożą w odbyt czy pochwę... - mówią lekarze.
Kolejną grupę częstych pacjentów stanowią panowie, którzy zamiarzali poprawić własną "męskość". Najczęstszą praktyką jest wkładanie do cewki moczowej obudowy od długopisu. Pół biedy, jeśli taki osobnik sam sobie potem tą obudowę wyjmie, gorzej, gdy ciało obce wpadnie do pęcherza.
- Mieliśmy też pacjenta, który nałożył sobie na członek łożysko kulkowe - wspomina dr Wojdalski. - Nie mógł go potem usunąć, bo doszło do obrzęku. Trafił na salę operacyjną i okazało się, że trzeba wzywać do pomocy... fachowca z Fabryki Urządzeń i Uchwytów. Przychodzą też pacjenci, którzy nie potrafią zdjąć nałożonych na prącie obrączek.
Przed laty podlascy lekarze miewali też pacjentów, którzy trudnili się przemytem precjozów ze Wschodu. Złote pierścionki czy obrączki ukrywano w odbytach i pochwach, a także połykano. Gdy po bezpiecznym przekroczeniu granicy biżuterii nie udawało się odzyskać, przemytnicy trafiali na stół operacyjny.
_________________
A mówiłam ja tobie Adolfku.
Zwal se konia, ale staremu daj spokój, on nas żywi i broną broni.
A ty nie!
Zajebie starego chuja za mojom małom pytkę.
Ty masz małom pytkę po tym Niemcu blondasie, co mi ciebie udupczył. Chciała ja mieć
Giermańca, coby nas z Breslau nie wywalili jak wrucom.
Ale miał małom pytkę i na ciebie przeszło. Miał tesz takie płetwy - jak ty teraz masz.
Żadne pepegi ci nigdy nie pasowały.
  
Michal_Czarkowski_sq4ctp
17.11.2019 15:42:56
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: ko13oc

Posty: 3413 #5288229
Od: 2017-11-21
    AdolfinaSliska pisze:

    Karaluch siedzący w uchu dziecka, spinka do włosów w... przełyku, gwóźdź w nosie, łyżka w męskim żołądku, szyszka w kobiecej pochwie, a znicz w... pupie - dla przeciętnego człowieka nie wydaje się to realne, podlaskich lekarzy już nie dziwi...

    W Klinice Otolaryngologii Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku wisi specjalna gablotka z takimi "znaleziskami", które wyciągnęli z różnych otworów ciała małych pacjentów. Lekarze dorosłych pacjentów znalezionych w nich "ciał obcych" raczej nie przechowują, czasem oddają za to "na pamiątkę".
    Pokarm przepływał przez guzik
    Dzieci przodują we wpychaniu sobie w nos czy uszy różnych przedmiotów. Do otolaryngologów i chirurgów trafiają kilkanaście razy w roku.
    - Najniebezpieczniejsze jednak są przypadki, gdy coś utkwi dziecku w krtani i oskrzelach - mówi dr Bożena Skotnicka z Kliniki Otolaryngologii Dziecięcej Akademii Medycznej w Białymstoku. - Najczęściej stan takiego pacjenta jest bardzo ciężki, zdarza się, że dochodzi do zgonu....
    Doc. Wojciech Dębek z Kliniki Chirurgii Dziecięcej AMB, przewodniczący sekcji dziecięcej chirurgii urazowej Polskiego Towarzystwa Chirurgów Dziecięcych, dodaje, że przyczyną takich tragedii może być chwilowa chociażby nieuwaga rodziców. A im dziecko młodsze, tym chętniej wkłada wszystko do buzi. Laryngolodzy wyjmują ciała obce z dziecięcych nosków, gardła, krtani, oskrzeli i uszu. Najczęściej taka pomoc potrzebna jest dzieciom w wieku od roku do trzech lat.
    - One bowiem dopieropoznają świat i to organoleptycznie, więc czasem wystarczy chwila nieuwagi by w nosie wylądował guzik a w buzi część zabawki - mówi dr Skotnicka. - Do nosa czy ucha maluchy wkładają wszystko to, co się zmieści i jest w zasięgu ręki, od zabawek, przez jedzenie, po gąbkę od materaca.
    Szczególnie niebezpieczne są baterie od zegarków, które zalegając przez pewien czas w nosie czy uchu i powodują martwicę błony śluzowej.
    - Tymczasem jak rodzic nie widział, że dziecko coś sobie wkłada, to przez dłuższy czas o tym nie wie - mówi dr Skotnicka. - Jedyny objaw obecności obcego elementu to niedrożność nosa czy zapalenie ucha. A katar z reguły nie budzi większych obaw rodziców, przyczyna zapalenia ucha też może różna... Zdarza się więc, że przedmioty zalegają bardzo długo.
    Dr Skotnicka przestrzega przed samodzielnymi próbami usuwania ciał obcych z nosa - istnieje bowiem ryzyko, że przedmiot może wpaść do oskrzeli. Jeśli dziecko samo nie wydmuchało guzika czy koralika, najlepiej udać sie z nim na ostry dyżur najbliższego szpitala.
    - W okresie wiosennym częste są przypadki wkładania przez dzieci do uszu bazi - mówi dr Skotnicka. - Zdarza się też, że dostają się tam owady. Mieliśmy przypadek, że do ucha dziecka dostał się... karaluch. A taki żyjący jeszcze owad w uchu jest bardzo dokuczliwy, bo poruszając się dotyka do błony bębenkowej. Aby pozbyć się intruza trzeba było zastosować płukanie ucha.
    Lekarze interweniują też, gdy ciała obce utkwiły w gardle pacjenta.
    - To najczęściej fragmenty pokarmów, rybie ości lub drobne kostki, które wbiły się w nasadę języka lub migdałki - opowiada dr Skotnicka. - Jestśmy zawsze przygotowani, że kiedy zbliża się Wigilia, będziemy mieć na dyżurze pacjentów z ością w gardle.
    Największą grupę dzieci trafiających na ostre dyżury laryngologiczne stanowią jednak dzieci z ciałami obcymi w oskrzelach. Są to części zabawek, guziki, pinezki, a nawet... nasadki od mazaków.
    - Bardzo niebezpieczne są solone orzeszki ziemne - podkreślają lekarze. - Jedzone pełnymi garściami stają się częstym powodem zakrztuszenia.
    Większość ciał obcych z oskrzeli daje się usunąć przy pomocy bronchoskopu, ale jeśli zatkane są dwa oskrzela lub obcy element jest duży, może dość nawet do śmierci pacjenta.
    Niebezpieczne jest też dostanie się ciała obcego do przełyku, bo grozi przebiciem jego ściany i rozwinięciem się zapalenia śródpiersia, co również stanowi zagrożenie życia.
    - W przełyku mogą znaleźć się przypadkowo trzymane w buzi przedmioty - mówi dr Skotnicka. - Mieliśmy np. dziecko, które połknęło guzik od pościeli i przez kilka tygodni nikt nic nie zauważył, bo pokarm przepływał dziurkami w guziku.
    Widelec wyjęty z żołądka
    Gdy ciało obce przebije przełyk interweniują chirurdzy. Pacjent trafia do nich na stół operacyjny także wtedy, gdy połknięty przedmiot dostanie się aż do żołądka.
    - Z żołądków wyjmowaliśmy już guziki, monety, szpilki, widelce, łyżki - wymienia doc. Dębek.
    Lekarze wspominają też kilkunastoletnią dziewczynę, z której wątroby wyjęto skorodowaną igłę krawiecką.
    - Pacjentka od dłuższego czasu uskarżała się na bóle wątroby - wspomina doc. Wojciech Dębek. - Gdy po prześwietleniu okazało się, że znajduje się tam ciało obce, mama dziewczynki natychmiast oskarżyła lekarzy, którzy jakiś czas temu ją operowali, o pozostawienie igły w brzuchu. Podczas naszego zabiegu okazało się, że w wątrobie tkwi zwykła igła krawiecka, a takich nie używamy podczas operacji... Tymczasem wydało się, że mama pacjentki jest krawcową i najprawdopodobniej jej córka kilka lat wcześniej musiała połknąć igłę, która z żołądka przedostała się do wątroby.
    Nie wszystkie ciała obce, które dostaną się do żołądka, trzeba usuwać chirurgicznie.
    - Część tych przedmiotów może być wydalona samoistnie - zapewnia doc. Dębek. - Wystarczy poczekać i obserwować to, co się wydali. Czasem na pozbycie się ciała obcego wystarczą dwa dni, czasem potrzebny jest tydzień lub dwa. Pomóc może dieta z dużą zawartością potraw zawierających włókna, np. szparagi.
    Żołądek nie jest jedynym miejscem, z którego chirurdzy usuwają ciała obce.
    - Czasem takie przedmioty "wpadają" do pęcherza moczowego lub odbytnicy - mówi doc. Dębek. - Zdarza się, że nastolatek wkłada sobie np. wkład od długopisu do cewki moczowej, skąd może on wpaść do pęcherza. Częściej musimy jednak interweniować usuwając ciała obce z odbytnicy. Dzieje się tak np. gdy mama mierzy dziecku temperaturę w pupie i podczas tego zabiegu termometr pęknie. Niedawno mieliśmy też przypadek, że mamie pękła włożona do odbytu niemowlaka rurka, którą chciała odgazować dziecko.
    Do chirurgów trafił też chłopiec, który w niewiadomym celu, włożył sobie w odbyt patyk. Miał jednak to nieszczęście, że patyk był... rozgałęziony.
    - Pacjent nie był w stanie sam go potem wyjąć - opowiada doc. Dębek.
    Do lekarzy trafiają też mali pacjenci, którzy nie połknęli ciała obcego, ale napili się nieznanej substancji, często żrącej.
    - Dochodzi wtedy do poparzeń przełyku, żołądka i jelit - mówi doc. Wojciech Dębek. - To są często tragiczne przypadki, kończące się zgonem pacjenta.
    Śmiercią może też skończyć się przedziurawienie przełyku przez połknięty przedmiot.
    - Dlatego trzeba bić na alarm - uważa doc. Dębek.
    Co więzień chowa w chlebie?
    Chociaż lekarze najczęściej wyjmują obce przedmioty z uszu, nosków czy przełyków małych dzieci, to sporą grupę pacjentów stanowią też dorośli. Przodują tu zwłaszcza osoby przebywające w zamkniętych zakładach karnych oraz chorzy psychicznie. Ci pierwsi dzięki tzw. połykom mogą liczyć na opuszczenie więziennych murów, czasem nawet na dłużej.
    - Gdy już więzień dostanie się do szpitala, to od razu kombinuje, jak z niego uciec - mówi dr Jerzy Wojdalski, z-ca ordynatora oddziału chirurgicznego Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Białymstoku. - Sposoby na "połyki" opracowywane są od lat.
    Więźniowie najczęściej połykają przedmioty metalowe: sprężyny, klucze, monety, guziki, noże. Zdarzają się też tzw. kotwiczki, czyli ostro zakończone kawałki drutu oblepione papierem czy chlebem. Po połknięciu ta "otoczka" się rozpuszcza w żołądku, a kotwiczka zostaje. Jest to dość niebezpieczna metoda opuszczenia murów więziennych, bo gdy kotwiczka przebije przewód pokarmowy, może dojść do zapalenia otrzewnej i groźnych powikłań.
    - Mieliśmy pacjentów, którzy mieli po kilkadziesiąt operacji wyjmowania ciał obcych - mówi dr Wojdalski. - Był np. taki delikwent, którego operowano z dziesięć razy z powodu "połyków", co spowodowało u niego bardzo wiotkie powłoki brzuszne. Osobnik wykorzystał ten fakt do łatwego wbijania sobie w brzuch różnych przedmiotów i gdy przyjeżdżała karetka czekał już na nich z jelitami na wierzchu. Wszystko to robił dla... sportu. Jako zagorzały kibic dowiadywał się, jakie imprezy sportowe będą transmitowane w telewizji i w tym czasie starał dostać się do szpitala, aby oglądać telewizję. Niestety, kiedyś wbił sobie ciało obce zbyt głęboko i skończyło się śmiercią.
    Inny więzień trafił do szpitala z podejrzeniem połknięcia ostrza noża. Potwierdziło to zrobione prześwietlenie. Potem okazało sie, że nóż był przyklejony plastrem do... pleców.
    Pomysłowego więźnia pamiętają też białostoccy laryngolodzy. Aby przez chwilę pobyć poza murami, połknął... rączkę od metalowego wiadra.
    Znicz w... pupie
    Do drzwi białostockich chirurgów pukają też osoby, które mają... dziwne pomysły po wypiciu alkoholu.
    - U nietrzeźwych pacjentów znajdowalismy ciała obce nawet odbycie i pochwie - mówi dr Wojdalski.
    Z odbytów chirurdzy najczęściej wyjmowali butelki, zdarzył się też znicz, do tego zbity, co mogło skończyć się dla amatora takich "rozrywek" bardzo tragicznie. Butelki znajdowano też w pochwach kobiet. Jednej z pacjentek ginekolodzy wyciągali nawet... szyszkę. Była to szczególnie trudna operacja, gdyż szyszka pod wpływem wilgoci spęczniała.
    - Niektórzy pod wpływem alkoholu robią zakłady, co sobie włożą w odbyt czy pochwę... - mówią lekarze.
    Kolejną grupę częstych pacjentów stanowią panowie, którzy zamiarzali poprawić własną "męskość". Najczęstszą praktyką jest wkładanie do cewki moczowej obudowy od długopisu. Pół biedy, jeśli taki osobnik sam sobie potem tą obudowę wyjmie, gorzej, gdy ciało obce wpadnie do pęcherza.
    - Mieliśmy też pacjenta, który nałożył sobie na członek łożysko kulkowe - wspomina dr Wojdalski. - Nie mógł go potem usunąć, bo doszło do obrzęku. Trafił na salę operacyjną i okazało się, że trzeba wzywać do pomocy... fachowca z Fabryki Urządzeń i Uchwytów. Przychodzą też pacjenci, którzy nie potrafią zdjąć nałożonych na prącie obrączek.
    Przed laty podlascy lekarze miewali też pacjentów, którzy trudnili się przemytem precjozów ze Wschodu. Złote pierścionki czy obrączki ukrywano w odbytach i pochwach, a także połykano. Gdy po bezpiecznym przekroczeniu granicy biżuterii nie udawało się odzyskać, przemytnicy trafiali na stół operacyjny.
Stanisławie Urbanowiczu SP95094KA z Rybnika, ul. Zdrzałka 6.
Czy Ci się pogorszyło?
_________________

https://inwentarz.ipn.gov.pl/advancedSearch?q=stanis%C5%82aw+urbanowicz+g%C4%85sior
Mam dwa konta, drugie to „sq4ctp”. Podobne nicki – to nie ja.
StachuSP95094KA„Lampowiec”:http://kf-ukf.iq24.pl/default.asp?grupa=162755&temat=479995
NazwiskoUrbanowicza:http://kf-ukf.iq24.pl/podglad_posta.asp?id_komentarza=2589831
http://kf-ukf.iq24.pl/default.asp?grupa=165377&temat=481108
Kto chce zostać Staśkiem?
Stachu? Powypisuj sobie wszystkich Czarkowskich z inwentarza IPN...

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » CO W ETERZE SZALEJE » CO NA PODLASIU LUDZIE WKŁADAJĄ SOBIE W DUPĘ, POCHWĘ, CEWKĘ MOCZOWĄ

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!


TestHub.pl - opinie, testy, oceny